“Hamlet”, czyli dotknięcie teatru


DSC_0172 (800x357)Liczni mieszkańcy Choroszczy i okolic skorzystali z tej niecodziennej okazji poznania teatru. Zwłaszcza, że Walny Teatr, choć jednoosobowy, przysparza widzom bogatych emocji. Teatr niewielki, z łatwością mieści się na niedużej scenie, teatr bez kurtyn, z niewielkimi kulisami z dwóch parawanów i z mechanizmami widocznymi gołym okiem. Taki teatr pożąda uwagi widza, nie ogradza się od niego fosą, barierkami i ciężkim blichtrem.

Marionetki zanurzone w wodzie poruszały się delikatnie, zgrabnie omijając mielizny „formaliny”, na jakie spektakl sprzed pół tysiąclecia obarczony tytułem światowej klasyki z łatwością mógłby trafić. Woda otacza wszystkich bohaterów prócz samego Hamleta. Wszyscy, jak ryby w akwariach są zadowoleni z formy uwięzienia w stworzonych przez siebie i innych warunkach.

Innym powietrzem oddycha Hamlet, nie chce on zanurzać się w duńskim więzieniu. Duch Ojca wiedzie go ku zemście, otwiera przed nim wielowymiarowość świata a jednocześnie zmusza do głębokiej autorefleksji i stanięcia w prawdzie wobec własnej niedoskonałości. Mord i zemsta zamykają w końcu scenę w krwawym kręgu. Woda i klarowna, i nieco mętna, w chwili uśmiercania kolejnych postaci zostaje zabarwiona na czerwono. Ta powódź tragicznych zdarzeń dosięga – zgodnie z Szekspirowskim oryginałem – i Hamleta.

Przemiana sceny w siedlisko upiornych widoków odbywa się w przy dźwiękach muzyki Lars Kynde. Instrumenty z epoki nie zakłócają opowieści, ale, jak spokojny rytm morza wtłaczają ładunek stabilizacji. Przecież wszyscy znamy tą opowieść – zdają się mówić kolejne utwory. Adam Walny – wielogłosowy, w wielu rolach, niestrudzony i nie zatrzymujący akcji bez potrzeby, demiurgiczny wśród pływających marionetek – dba, byśmy się bawili formą. Abyśmy dostrzegli aspekt wodny zakotwiczony w sztuce i wyszli z utartych dróg jej czytania, bo przecież są w niej rzeczy, które dotychczas „uchodziły teatrom na sucho”. To poruszenie – wzmocnione przez pospektaklową debatę z reżyserem sztuki – niech nam towarzyszy na dłużej, niech Szekspir wciąż będzie świeży, a jabłonie w ogrodzie Adama Walnego niech mają wiele gałęzi nie tylko na owoce, ale i na nowe marionetki.

WJC

120 odsłon